RSS

poniedziałek, 23 listopada 2009

"Z nie odbytej wyprawy w Himalaje"

Aha, więc to Himalaje,
Góry w biegu na księżyc,
Chwila startu utrwalona,
na rozprutym nagle niebie.
Pustynia chmur przebita.
Uderzenie w nic.
Echo - biala niemowa.
Cisza.

Yeti, niżej jest środa,
abecadło, chleb
i dwa a dwa to cztery,
i topnieje śnieg.
Jest czerwone jabłuszko
przekrojone na krzyż.

Yeti, nie tylko zbrodnie
są u nas możliwe
Yeti, nie wszystkie słowa
skazują na śmierć.

Dziedziczymy nadzieję -
dar zapominania.
Zobaczysz jak rodzimy
dzieci na ruinach.

Yeti, Szekspira mamy.
Yeti na skrzypcach gramy.
Yeti, o zmroku
zapalamy światło.

Tu - ni księzyc, ni ziemia
i łzy zamarzają.
O Yeti Półtwardowski,
zastanów się, wróć!

Tak w czterech ścianach lawin
wołam do Yeti
przytupując dla rozgrzewki
na śniegu
na wiecznym.

Brak komentarzy: