RSS

poniedziałek, 23 listopada 2009

"Woda"

Kropla deszczu mi spadła na rekę,
utoczona z Gangesu i Nilu,


z wniebowziętego szronu na wąsikach foki,
z wody rozbitych dzbanów w miastach Ys i Tyr.


Na moim wskazującym palcu
Morze Kaspijskie jest morzem otwartym,


a Pacyfik potulnie wpływa do Rudawy
tej samej, co fruwała chmurką pod Paryżem


w roku siedemset sześdziesiątym czwartym
siódmego maja o trzeciej nad ranem.


Nie starczy ust do wymówienia
przelotnych imion twoich, wodo.


Musiałabym cię nazwać we wszystkich językach
wypowiadajac naraz wszystkie samogłoski


i jednocześnie milczeć - dla jeziora,
które nie doczekało jakiejkolwiek nazwy


i nie ma go na ziemi - jako i na niebie
gwiazdy odbitej w nim.


Ktoś tonął, ktoś o ciebie wołał umierjąc,
Było to dawno i było to wczoraj.


Domy gasiłaś, domy porywałaś
jak drzewa, lasy jak miasta.


Byłaś w chrzcielnicach i w wannach kurtyzan.
w pocałunkach, całunach.


Gryzac kamienie, karmiąc tęcze.
W pocie i rosie piramid, bzów.


Jakie to lekkie w kropli deszczu.
Jak delikatnie dotyka mnie świat.


Cokolwiek kiedykolwiek gdziekolwiek sie działo,
spisane jest na wodzie babel.

Brak komentarzy: